Analiza danych jako narzędzie w rękach gigantów, czyli sprawa Cambridge Analytica

Technologie IT

W 2018 roku świat obiegła informacja o wielkim zagrożeniu dla demokracji i praw człowieka. Zagrożeniem tym okazała się analiza danych, wykorzystywana celem manipulacji ludnością. Zdaniem wielu, takie praktyki stanowią nic innego, jak tylko nowy wariant propagandy. Wszystko zaczęło się od wyborów w USA w roku 2016.

Analiza danych jako narzędzie w rękach gigantów, czyli sprawa Cambridge Analytica

Burzliwa historia Cambridge Analytica. Czy powinniśmy obawiać się analizy danych?

Wszyscy wiemy, na czym polega polityka cookies. Roboty internetowe zbierają o nas dane, celem dopasowania odpowiednim reklam. Rzadko zwracamy uwagę na fakt istnienia reklam wyborczych. Tak, partie polityczne, przyszli prezydenci i szefowie sztabów korzystają z tych samych mechanizmów marketingowych, co sprzedawcy ubrań i sprzętów IT. Google nakłada na nich pewne ograniczenia, np. reklamy wyborcze muszą być zgodne z obowiązującym w danym kraju prawem. Okazuje się, że w praktyce mechanizm tworzenia tych reklam na podstawie analizy danych nie zawsze jest legalny, a niektóre metody powinny skłonić rządzących do opracowania nowych zasad i wyznaczenia nowych praw.

W filmie dokumentalnym platformy Netfliks, „Hakowanie świata”, prześledzić można historię dwóch byłych pracowników firmy Cambridge Analytica. Osoby te przyczyniły się do ujawnienia szeregu nieprawidłowości dotyczących analizy danych, jako narzędzia wykorzystanego między innymi podczas kampanii Donalda Trumpa czy kampanii Leave.EU, która doprowadziła do Brexitu. Pojawiła się wątpliwość, czy udostępnione w tym okresie dane zostały legalnie wykorzystane. Z dokumentu Netfliksa dowiadujemy się, że działania te nie były zgodne z prawem UK, a dane udostępnione Cambridge Analytica przez platformę Facebook, wcale nie zostały usunięte z bazy tego giganta marketingowego, choć obie firmy to zapowiedziały.

Rozmowy z byłymi pracownikami firmy prowadzi David Carroll, który zażądał od Cambridge Analytica danych dotyczących jego osoby. Niestety, firma odmówiła mu dostępu do tych treści. Istotną postacią całego dochodzenia jest także dziennikarka śledcza Carole Cadwalladr, która od lat analizuje wpływ big data na demokrację. Z kolei wśród byłych pracowników szczególną rolę odegrała Brittany Kaiser, osoba biorąca aktywny udział w wymienionych tu kampaniach.

Czy media społecznościowe i analiza danych to nowe zagrożenia?

Zdaniem dziennikarki Carole Cadwalladr, media społecznościowe we współpracy z analitykami marketingowymi, zmierzają w zupełnie innym kierunku, niż początkowo zakładano. Jak mówi sam Mark Zuckerberg, Facebook powstał celem łączenia ludzi. Czy rzeczywiście tak się dzieje? Wielu nie zastanawia się nad tym, skąd biorą się zarobki tej amerykańskiej firmy. Tymczasem głównym źródłem dochodu Facebooka jest sprzedaż danych, tak zwanych big data. Jak mówi David Carroll - nie czytamy umowy zawieranej z dostarczycielem usługi i zgadzamy się na zbieranie danych.

Sądzimy, że dane te dotyczą wyłącznie zainteresowań czy wyborów zakupowych. W rzeczywistości analiza danych może pozwolić na stworzenie pełnego profilu osobowościowego i wyborczego. Oznacza to, że specjaliści ds. kampanii wyborczych mogą wpływać na wybrane jednostki. Wybrane, to znaczy te... bardziej podatne. Dlatego zdaniem byłego pracownika Cambridge Analytica, Christophera Wylie'ego, firma ta w rzeczywistości nie zajmowała się analityką, lecz propagandą. Warto w tym miejscu zapoznać się z definicją propagandy. Według słownika PWN propaganda to „technika sterowania poglądami i zachowaniami ludzi polegająca na celowym, natarczywym, połączonym z manipulacją oddziaływaniu na zbiorowość” oraz „szerzenie jakichś poglądów, haseł politycznych itp. mające na celu pozyskanie zwolenników”.

Big Data

Kolejnym zagrożeniem jest fakt, że zupełnie nie zdajemy sobie sprawy z uprawnień, jakie przysługują niektórym mediom społecznościowym i innym firmom. Big data są nie tylko skutkiem ubocznym polubień na Facebooku czy odwiedzin na stronach internetowych. Dane dostarczamy dokonując zakupów kartą czy przelewem internetowym, a nasze wiadomości na Facebooku w rzeczywistości wcale nie są tajne. Jak mówi bohaterka filmu dokumentalnego „Hakowanie świata”, Brittany Kaiser, najbogatsze firmy osiągnęły taki status właśnie dzięki danym - „(...)wartość danych przekroczyła wartość ropy. Są teraz najcenniejszym zasobem na świecie”.

Big data a manipulacja wyborcami, czyli propaganda w sieci

Produktem firm takich jak Cambridge Analytica jest propaganda, czy też delikatniej mówiąc reklama wyborcza. Niestety, przyjmuje ona najróżniejsze formy, również te, z których istnienia część osób nawet nie zdaje sobie sprawy. Propagandą może być artykuł, który wywołuje w nas nienawistne odczucia względem osób „z drugiej strony barykady”, czy tak zwany „fake news”, zawierający informacje nieprawdziwe, przesadzone, zmanipulowane. W dodatku, w czasie swojego przesłuchania  Brittany Kaiser mówi, czym tak naprawdę może stać się analiza danych w rękach propagandzistów politycznych. Otóż w Wielkiej Brytanii metoda ta oficjalnie uznawana jest za broń.

Zdaniem Christophera Wylie'ego, który zeznawał przeciw Cambridge Analytica, manipulacja na podstawie analizy danych to nowy sposób na pozyskanie wyborców. Jak wynika z jego słów, specjaliści firmy działali zgodnie z zasadami specyficznej metody tworzenia nowego społeczeństwa, nowej kultury. Obecnie, szczegółowo widać, iż metoda jest rzeczywiście stosowana - nie tylko w USA czy UK, ale na całym świecie, a zwłaszcza tam, gdzie o władzę chcą powalczyć zwolennicy autorytaryzmu. Na czym to polega? Na początku trzeba społeczeństwo skłócić i bombardować każdą ze stron informacjami, które zaostrzą ich poglądy lub przekonają do opowiedzenia się po jednej ze stron.

Metoda ta nosi nazwę Doktryny Breitbarta, amerykańskiego konserwatysty. Początkowo stosowanie tej metody można było nazwać eksperymentem. Obecnie, biorąc pod uwagę sukcesy środowisk działających w ten sposób i wykorzystujących do tego Internet - można powiedzieć, że eksperyment się powiódł. Czy był etyczny? Co do tego wątpliwości jest wiele.

Podsumowując, świat stanął przed nowym niebezpieczeństwem, jakim jest analiza danych w rękach osób mających wątpliwie etyczne cele. Wiele wskazuje na to, że realność demokracji może stanąć pod znakiem zapytania, jeśli praktyki propagandowe tego typu będą nadal stosowane. Warto więc ze szczególną ostrożnością traktować treści proponowane przez algorytmy.

Z drugiej strony, bez analizy danych trudno byłoby dopasować tematykę reklamy względem zainteresowań i potrzeb potencjalnych klientów. Dlatego pliki cookies są pożyteczną funkcją pod względem działań biznesowych w sieci. Z pewnością również odbiorcy wolą zapoznać się z reklamą produktu lub usługi, których rzeczywiście poszukują.

Zobacz także

Używamy plików tekstowych zwanych „cookies” („ciasteczka”), by uczynić naszą stronę łatwiejszą w użytkowaniu. Dowiedz się więcej.

x